Wydarzenia Obraz  newsa 13045 Dodano 26.07.2018

Porządkowanie ogromnej kresowej nekropolii w Żytomierzu (MPOOZ 2018)

Cmentarz Polski w Żytomierzu jest uznawany za jedną z największych kresowych nekropolii, na  obszarze ponad 9 ha znajduje się ok. 2.200 nagrobków. Niestety w czasach komunizmu był on systematycznie dewastowany i okradany z cenniejszych pomników. Od niedawna otrzymał status zabytku kultury i podlega – przynajmniej formalnie – urzędowej ochronie.

Informacje o cmentarzu z opisem 2.200 nagrobków znajdują się w monografii „Cmentarz Polski w Żytomierzu” pod red. Tadeusza Rutkowskiego, wydanej w 1999 r.

Jedenastu młodych wolontariuszy (uczniów oraz absolwentów Szkoły Podstawowej i Gimnazjum im. Żołnierzy Sybiru w Lubawce) wraz z dwojgiem opiekunów i kierowcą pracowali w Żytomierzu już po raz czwarty. Tym razem nasze działania objęły przede wszystkim obszar na wzgórzu między grobowcem rodziny Moniuszków a pomnikiem krewnych żony Ignacego Kraszewskiego, gdzie znajdują się groby żytomierskiej inteligencji z przełomu XIX i XX wieku. Nieco czasu poświęciliśmy także na oczyszczanie z zarośli terenu za kaplicą św. Stanisława, gdzie pracowaliśmy pierwszy raz w 2015 r., a obecnie bujna roślinność znowu zakryła większość nagrobków.

Nasza praca zaczynała się od wycinania samosiejek, pnączy i chwastów, szczególnie uciążliwe było usuwanie akacji, których kolce dawały się boleśnie we znaki. Kolejny etap to mycie pomników, a następnie malowanie napisów złotą lub srebrną farbą, jeśli były wykonane z labradorytu, a kolorem czarnym – w przypadku nagrobków granitowych. Tę sferę działalności zmonopolizowały nasze dziewczyny, a było ich w tym roku aż sześć; pomagały im miejscowe dziewczęta z Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie, a  nad jakością prac malarskich czuwała opiekunka Ewa Bienias.

Malowanie nagrobnych inskrypcji to tylko z pozoru jest lekka, łatwa i przyjemna praca. Trzeba czasami kilka godzin klęczeć lub wręcz leżeć na ziemi i cieniutkim pędzelkiem mozolnie nanosić farbę w niejednokrotnie  słabo widoczne żłobienia w kamieniu. Ale efekt końcowy jest powodem do satysfakcji – można bez problemu odczytać tekst epitafium nawet z odległości kilku metrów. Ludzie odwiedzający cmentarz widzą, że jest on rzeczywiście polski. Trzeba zaznaczyć, że malowanie napisów na pomnikach jest warte zachodu, ponieważ nawet po kilku latach pozostają bardzo dobrze widoczne, o czym przekonaliśmy się na nagrobkach poddanych renowacji przez lubawskich wolontariuszy w latach ubiegłych.

Męska część ekipy wspólnie z żytomierskimi kolegami zajmowała się głównie walką z bujną roślinnością i usuwaniem śmieci. W ruch szły dwie kosy spalinowe z tarczami, paliwo załatwiała nasza dobra znajoma, pani Masza, pracująca drugi rok jako dozorczyni na Cmentarzu Polskim. Grubsze drzewka i krzaki wycinaliśmy sekatorami lub ręczną piłą. Potem trzeba było przenosić to wszystko do drogi, skąd „specbrygada” z Zarządu Cmentarzy wywiozła śmieci ciężarówką popołudniu akurat w dniu, gdy pracowaliśmy krócej z powodu zaplanowanej wycieczki po Żytomierzu i nie zdążyliśmy sfotografować naszych dokonań w tym zakresie. Po oczyszczeniu terenu odkryliśmy kilkanaście przewróconych nagrobków, które zostały odkopane, postawione, wymyte i pomalowane.

Najbardziej uciążliwe, ale i najbardziej spektakularne było wydobycie z grobowca pięknego marmurowego epitafium Wacława Miłobędzkiego, który „żył lat 5, miesięcy 9, zmarł d. 18 marca 1886 r.”. Ze względu na ogromną wartość nagrobka, na prośbę pani prezes Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie, Wiktorii Laskowskiej-Szczur, z wielkim trudem przetransportowaliśmy ważący kilkaset kilogramów kamień do kaplicy św. Stanisława, gdzie nie stanie się łupem „hien cmentarnych”.

Na zakończenie usłyszeliśmy komplement: panie Masza i Liuda [z administracji żytomierskich cmentarzy] pochwaliły nas, że w tym roku efekty pracy są bardziej widoczne, niż w latach ubiegłych! To prawda, bo było nas aż czternaście osób, mamy już spore doświadczenie (połowa wolontariuszy pracowała tu nie pierwszy raz). I do tego trzeba wspomnieć, że prawie każdego dnia wspierała nas miejscowa młodzież, w liczbie kilku, a czasami dziesięciu osób w towarzystwie nauczycielek ze szkoły sobotnio-niedzielnej, zainspirowana do pracy przez panią Prezes ŻOZP (która sfinansowała też zakup części zamiennych do naszej wyeksploatowanej już kosy). Lokalna telewizja na cmentarzu nagrała krótki reportaż, dzięki czemu mieszkańcy Żytomierza dowiedzieli się o naszej pracy i o całej akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” [link: http://ctv.ua/video/item6714.html]. Nasza akcja wzbudziła też zainteresowanie wycieczki przedstawicieli Związku Krajowego Polskiej Rady z Berlina, którzy oprócz słów uznania dla wolontariuszy zorganizowali spontaniczną zbiórkę pieniędzy na „cukierki dla młodzieży” oraz zakup farb i innych materiałów na kolejny wyjazd.

Jedna rzecz nie udała się w tym roku: mieliśmy dokonać wstępnej inwentaryzacji cmentarzy w Korosteniu i Rudni Baranowskiej. Droga do Rudni jest w takim stanie, iż nie sposób dojechać tam naszym 20-osobowym busem, a próby załatwienia samochodu osobowego przez panią Prezes ŻOZP zakończyły się niepowodzeniem.

Podczas pobytu w Żytomierzu mieliśmy większy niż w poprzednich latach kontakt z miejscową młodzieżą. Rozmawiali z nami po polsku, doskonaląc swoje kompetencje polonistyczne, a czasami ratowali się językiem angielskim. Także wieczorami spotykaliśmy się zwłaszcza z Anią, Wiktorią, Dimą i Nikitą, którzy próbowali uczyć niektórych z nas ukraińskiej mowy podczas spacerów po mieście.

Warunki bytowe u księży pallotynów na Malowance i kuchnia pani Zosi Kotwickiej są nam dobrze znane od kilku lat. Czuliśmy się lepiej niż w domu. Jest to zasługą księdza Rektora Jarosława Olszewskiego SAC, który kieruje parafią pallotyńską na Malowance. W ramach wdzięczności podarowaliśmy gospodarzom nieco kawy, herbaty, słodyczy oraz żywności przywiezionej z Polski. Siostrom pallotynkom prowadzącym półkolonie przekazaliśmy prezenty dla dzieci – książki i gadżety pozyskane w naszej gminie i powiecie.

Spotkaliśmy się też z dwoma biskupami podczas jednego popołudnia. Najpierw z biskupem-seniorem Janem Purwińskim, który opowiadał nam o życiu katolików za czasów sowieckich. Później na Malowance ordynariusz kijowsko-żytomierski, biskup Witalij Krywickij, po uroczystości poświęcenia krzyża na wieżę budowanego kościoła Miłosierdzia Bożego, rozmawiał z nami i chwalił za pracę na rzecz ratowania śladów polskości na Ukrainie.

Pani Wiktoria Laskowska-Szczur, prezes Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków, pokazała nam Żytomierz, m.in. Muzeum Kosmonautyki. Inne atrakcje miasta poznaliśmy dzięki miejscowej młodzieży, która zaprowadziła nas do Hydroparku i do Skały Czackiego. Tradycyjnie już otrzymaliśmy dyplomy od ŻOZP za zaangażowanie w porządkowaniu Cmentarza Polskiego.

Obok ratowania polskiego dziedzictwa materialnego, wyjazd na Kresy jest okazją do rozwijania świadomości historycznej młodzieży. A że opiekun grupy z Lubawki jest nauczycielem historii, więc wykorzystywał każdą okazję do edukacji. Jadąc do Żytomierza zjechaliśmy na chwilę do Zadwórza, aby zapalić znicze na grobach kilkuset bohaterów Polskich Termopil z sierpnia 1920 r. Niedzielne zwiedzanie Kijowa rozpoczęliśmy od Cmentarza Bajkowego, gdzie spoczywa 114 żołnierzy polskich poległych podczas wyprawy kijowskiej w 1920 r.

Wracając do domu, w piątek 13 lipca skręciliśmy nieco na północ, na Wołyń, aby zatrzymać się na jeden dzień w Centrum Dialogu w Kostiuchnówce. Ten dodatkowy fragment pobytu na Ukrainie finansowaliśmy z własnych środków. Dyrektor CDK, harcmistrz Jarosław Górecki oprowadził nas po cmentarzach i polu bitew Legionów z 1915/16 r. oraz po Sali Pamięci. Lubawska młodzież stwierdziła, że mogliby słuchać opowieści Druha Harcmistrza jeszcze dużo dłużej. Do tego za niewielkie pieniądze Centrum oferuje świetną kuchnię i luksusowe noclegi [polecamy to miejsce każdemu, nie tylko w 100. rocznicę Odzyskania Niepodległości; szczegóły na stronie: http://kostiuchnowka.eu/].

W sobotę bladym świtem ruszyliśmy do Lwowa, pobyt na Łyczakowie trwał tylko nieco ponad 3 godziny, bo trochę przeszkodził nam deszcz. Przy grobie M. Konopnickiej odśpiewaliśmy „Rotę”. Lubawskie znicze zapłonęły w kwaterach powstańców listopadowych i styczniowych, no i oczywiście na grobach Orląt Lwowskich oraz u Zadwórzaków. Potem był spacer po Lwowie, wieczorem wejście na Wysoki Zamek i piękna panorama „zawsze wiernego” miasta przy zachodzącym słońcu.

Rozstanie z Ukrainą było niezbyt przyjemne – przejście graniczne Шегині – Medyka przekroczyliśmy po 7,5 godzinach stania w kolejce, bo tyle czasu trwała odprawa 10 autobusów stojących przed nami! Kolejne 6 wyprzedziliśmy poza kolejnością, po długich negocjacjach z ukraińskimi i polskimi pogranicznikami, którzy zlitowali się nad losem wolontariuszy „Mogiły pradziada”.

Nasz wyjazd na Kresy był możliwy dzięki wsparciu materialnemu Gminy Lubawka, Powiatu Kamiennogórskiego oraz gminy wiejskiej Kamienna Góra, a także firm i osób prywatnych, które przekazały nam pieniądze podczas kwest w parafiach: Lubawka, Miszkowice i Jerzmanki; jak również: żywność, znicze i upominki, jakie zostawiliśmy na Ukrainie. Serdecznie za wszystko dziękujemy!

Ewa Bienias** i Paweł Kasprzyk**** – opiekunowie lubawskich wolontariuszy

(gwiazdki oznaczają liczbę zaliczonych wyjazdów do Żytomierza)

A oto refleksje niektórych uczestników IX edycji akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”:

Mój pobyt na Ukrainie wspominam bardzo dobrze. Jestem bardzo zadowolony, że to właśnie mnie wybrano na tą akcję. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie historia Kresów, którą miałem okazję poznać tam na miejscu. Niesamowite było to, że w wielu pracach pomagali nam młodzi mieszkańcy Żytomierza, z którymi pomimo bariery językowej świetnie się dogadywaliśmy. Tak na prawdę to był mój najlepszy wyjazd, jaki mógł sie trafić. Będę sie starał się żeby za rok powtórzyć tę niezapomnianą przygodę.”

Oskar Marmuszewski *(kl. VII SP)

Przed wyjazdem myślałem, że nie podołam pracy na cmentarzu lecz okazało się, że nie było tak ciężko. Trochę problemu sprawiały nagrobki, które trzeba było podnieść, ale współpracując z innymi wolontariuszami daliśmy radę. W wolnych chwilach zwiedzaliśmy Żytomierz, Kijów, cmentarz w Zadwórzu, Kostiuchnówkę i Lwów.

Dawid Klag *(kl. II Gimn.)

Wyjazd na Ukrainę, uważam za jeden z lepszych wyjazdów,  jakie do tej pory odbyłam. Praca okazała się wcale nie aż tak trudna, jak sobie wyobrażałam. Myślałam też, że warunki mieszkaniowe będą o wiele gorsze. Natomiast sprawdziło się to, iż Ukraina to zaniedbane państwo. Zaskoczyło mnie też ukraińskie społeczeństw myślałam, że będą mało kontaktowi, lecz było całkiem na odwrót. Ludzie okazali się być bardzo mili. Bardzo mi się tam podobało i uważam, że to był udany wyjazd.

Daria Płachta *( kl. VII SP)

Spodziewałam się trudnej pracy, obawiałam się, że mi się tam nie spodoba. Było inaczej. Praca, połączona z myślą, że robimy coś dobrego była przyjemna i efektywna. Ale oprócz pracy było też trochę zwiedzania. Kijów i przede wszystkim Lwów okazały być się wspaniałe i pełne ciekawych zabytków. Wszystko było dobrą okazją do poznawania historii. Jedyną rzeczą jaka mi dokuczała przez ostatnie dni to zmęczenie. Te prawie dwa tygodnie będę wspominać pozytywnie przez  długi czas.

Marcelina Kondoł *( kl. VII SP)

Przypuszczałem, że Ukraina jest biedniejsza od Polski, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Widać, że Kijów i Lwów są na lepszym poziomie niż reszta kraju. Praca na cmentarzu była ciężka, lecz miło mi się pracowało i z wielką chęcią wezmę udział w tej akcji w następnym roku.

Krystian Kucharski *(kl. II Gimn.)

W tym roku od wiosny odliczałam czas, który dzielił mnie do kolejnego pobytu na Kresach. Czego się spodziewałam jadąc tam? Dobrych efektów naszej pracy. Byłam naprawdę szczęśliwa, że mogę po raz drugi odwiedzić Ukrainę i zrobić coś dobrego i moim zdaniem też ważnego. Jak nadarzy się tylko okazja z wielką przyjemnością wrócę na Kresy.

Aleksandra Kondoł **( kl. II Gimn.)

Wyjeżdżając do Żytomierza po raz czwarty, wiedziałem czego mogę się spodziewać. To miejsce nie jest już krainą za siedmioma górami, lecz z roku na rok coraz bardziej staje się drugim domem. Jestem zadowolony, że mogłem kolejny rok pracować na rzecz ocalenia mogił od zapomnienia. Mam nadzieję, że znów pojadę na kresowe ziemie, aby realizować zadania, jakie stawia przed nasza akcja.

Jakub Pilarski**** (kl. I LO)

Pobyt na Ukrainie jest dla mnie czymś wyjątkowym. W Żytomierzu spotykamy się zawsze z bardzo serdecznym przyjęciem ze strony Polaków, którzy tam mieszkają. Na Malowance u pallotynów czuliśmy się jak w domu, a dobrym duchem tego miejsca, była kochana pani Zosia, która dbała o to, byśmy głodni nie chodzili. Praca na Cmentarzu Polskim dawała mi i młodzieży dużo satysfakcji, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że robimy coś bardzo ważnego, że przywracamy do pamięci Polaków, którzy tu się urodzili, żyli i umierali. Niejednokrotnie w gąszczu zarośli znajdowaliśmy piękne pomniki, którym przywracaliśmy dawną świetność. Młodzież robiła to w sposób bardzo fachowy i z nich jestem bardzo dumna. Pobyt na Ukrainie to nie tylko praca, ale również poznawanie historii Kresów i miejsc ważnych dla historii Polski. W tym roku było to ponownie Zadwórze,  Cmentarz Bajkowy w Kijowie, Lwów z cmentarzem Łyczakowskim.  Nowym miejscem była Kostiuchnówka, z Polską Górą i Polskim Laskiem, gdzie znajduje się cmentarz Legionistów z czasów I wojny i żołnierzy polskich walczący z bolszewikami. I tak na koniec, takie moje osobiste stwierdzenie: za każdym razem będąc na Ukrainie zostawiam część siebie i dlatego tak chętnie na Kresy wracam. Za rok mam nadzieję znowu tam będę.

Ewa Bienias** (nauczyciel Gimnazjum w Lubawce)

Prace w Żytomierzu:

Po pracy w Żytomierzu:

Zadwórze

Cmentarz Bajkowy w Kijowie

Kostiuchnówka

Kijów

Lwów

Galeria zdjęć

Newsletter

zapisując się do naszego newslettera na bieżąco będziemy informować Cię o nowych artykułach, aktualnościach oraz akcjach organizowanych przez Studio Wschód
[FM_form id="1"]


kod