Wolontariusze z Kudowy-Zdroju na cmentarzach w Dunajowie i Pomorzanach
2 lipca 2016
Około godziny piętnastej zebraliśmy się wszyscy przed budynkiem szkoły, spakowaliśmy nasze bagaże, prezenty i sprzęt do pracy i po pożegnaniu przez pana dyrektora Jerzego Łukasika wyruszyliśmy w drogę. Około godziny 18 przyjechaliśmy do Wrocławia, by odebrać znicze i udać się na punkt odprawy wszystkich grup. Przywitała nas tam inicjatorka akcji, minister edukacji narodowej oraz przedstawiciel marszałka woj. dolnośląskiego. Wspólnie zaśpiewaliśmy pieśń „Legiony” i „Rotę”. Następnie długim korowodem samochodów udaliśmy się w podróż.
3 lipca 2016
Około godziny 1:30 byliśmy na parkingu, gdzie miały spotkać się wszystkie grupy, by razem przekroczyć granicę. Niestety wiele grup spóźniło się i wszystko uległo opóźnieniu. Na szczęście przejazd przez granicę odbył się bez problemów. Gdy byliśmy już po stronie ukraińskiej każdy udał się w swoją stronę. Już za granicą uderzył nas inny świat. Po wielu trudach i przygodach i po 27-godzinnej podróży dotarliśmy na miejsce do Dunajowa. Już na uliczkach witały nas dzieci i dorośli. Gdy przyjechaliśmy pod szkołę przywitali nas pracownicy szkoły, pani dyrektor wraz z mężem oraz mieszkańcy, a wkrótce dołączył i ksiądz, który choć pochodził z Ukrainy, świetnie mówił po polsku. Byliśmy zmęczeni i głodni. Od razu doświadczyliśmy ogromnej gościnności i zjedliśmy pyszną kolację. Dzięki uprzejmości księdza wykąpaliśmy się w jego łazience. Udaliśmy się również na Mszę Świętą, w której braliśmy czynny udział. Adam był ministrantem, a Kasia i Nicola zajęły się czytaniami i psalmem. Po Mszy zmęczeni udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
4 lipca 2016
Obudziliśmy się o godzinie 8 by o 9 zasiąść do śniadania. Około godziny 10 spakowaliśmy sprzęt do samochodu i ruszyliśmy na cmentarz. Cmentarz był zaniedbany, trawa, krzaki zasłaniały pomniki, więc od razu wzięliśmy się do pracy. Przy pracy pomagał nam tata jednej z naszych ukraińskich koleżanek pan Jura. Pracowaliśmy do godziny 14. Około godziny 15 zasiedliśmy do obiadu. Potem każdy z nas spędzał swój wolny czas według własnego uznania. Poznawaliśmy okolice, mieszkańców, graliśmy w siatkówkę.
5 lipca 2016
Dzień jak co dzień zaczęliśmy od śniadanka i o 10 wyjechaliśmy na cmentarz. Kosiliśmy, grabiliśmy i znosiliśmy trawę na kupki. Po pracy i pysznym obiedzie udaliśmy się do muzeum domowego pana Olega, które stworzone było na cześć Ani. Miejsce to czarowało nas i zaskoczyło. Po przejściu przez Raj naszym oczom ukazało się pomieszczenie z dużą ilością plakatów i zdjęć na ścianach, z lampkami, pamiątkami. Pan Oleg pokazał nam nawet zdjęcia z ubiegłego roku, kiedy grupa z naszej szkoły również go odwiedziła.
6 lipca 2016
Po pysznym śniadanku składającym się z dżemu domowej roboty, jajecznicy, przygotowanej przez pana kierowcę, udaliśmy się do pracy. Sprzątaliśmy stare znicze i kwiaty, nadal kosiliśmy i grabiliśmy. Po powrocie zasiedliśmy do obiadku. Zjedliśmy rosół i pierogi oraz kalafior. Po obiedzie wszyscy odpoczywaliśmy, a potem udaliśmy się na spacer. Po kolacji i wieczornej toalecie udaliśmy się spać.
7 lipca 2016
Tego dnia przypadało święto w kościele grekokatolickim, więc korzystając z dnia wolnego udaliśmy się do Lwowa wraz ze znajomymi z Ukrainy, panią dyrektor oraz jej mężem. Po przebyciu dwugodzinnej drogi dotarliśmy na miejsce. Udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski, odnaleźliśmy tam groby Orląt Lwowskich, wielu Polaków oraz liczne groby ofiar tragedii na Majdanie i Krymie. Pomodliliśmy się i zapaliliśmy znicze. Na cmentarzu zetknęliśmy się z kompletnym brakiem szacunku do tego miejsca. „Model” w rozpiętej koszuli na murku pozował na tle grobów właśnie Orląt Lwowskich. Nasz kierowca oraz kustosz miejsca skutecznie przegonili modela i fotografa. Następnie udaliśmy się do przepięknej katedry, gdzie znajdowały się relikwie Jana Pawła II, a także relikwie św. Jana z Dukli patrona Lwowa. Byliśmy także przy operze lwowskiej i przy pomniku Adama Mickiewicza.
8 lipca 2016
Kolejny dzień pracy. Trawa, która była już wykoszona odsłoniła wiele pomników, które leżały na ziemi. Męska część naszej grupy podnosiła je, a dziewczyny grabiły resztki trawy. Po powrocie zjedliśmy pyszny barszcz ukraiński i udaliśmy się na plac koło szkoły, aby spotkać się z przyjaciółmi i porozmawiać. Zabawie nie było końca, niestety pan dyrektor przerwał nam ją i musieliśmy iść spać.
9 lipca 2016
Obudziła nas ulewa. Zjedliśmy śniadanie. Gdy deszcz przestał padać udaliśmy się wraz z Księdzem na cmentarz, ale tym razem nieco dalej, bo do Pomorzan. Ksiądz oprowadził nas po starym kościele, gdzie znajdowały się relikwie Krzyża Świętego, stare monstrancje i kielichy, zabytkowy zegar i obrazy. Pokazał nam również ruiny zamku i ratusz. Następnie udaliśmy się na docelowe miejsce naszej podróży na pomorzański cmentarz. Skosiliśmy trawę, zapaliliśmy znicze i pomodliliśmy się. Niestety upływający czas nie pozwolił nam na więcej. Dodatkowo deszcz przeszkadzał nam w pracy. Około godziny 21:30 udaliśmy się na dunajowski cmentarz by zapalić znicze i wziąć udział w krótkim nabożeństwie za zmarłych. Cały cmentarz rozbłysł zniczami.
10 lipca 2016
Wstaliśmy nieco później, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do Kościoła. Po mszy, która odbyła się w języku ukraińskim, udaliśmy się do Cerkwi by zobaczyć jak wygląda Liturgia. Na obiad przygotowane mieliśmy pyszne placki ziemniaczane i tradycyjny barszcz ukraiński. Po obiedzie udaliśmy się na mecz piłki nożnej, jeździliśmy konno i wozem, rozmawialiśmy korzystając z ostatniego wieczora z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi.
11 lipca 2016
Chyba najtrudniejszy dzień, bo dzień rozstania. Po zjedzonym śniadaniu i pożegnaniu wyruszyliśmy w drogę. Droga minęła szybko i bez problemu. Tuż przy granicy zrobiliśmy ostatnie zakupy w ukraińskim sklepie, a potem już prosto do domu.