Wydarzenia Obraz  newsa 14471 Dodano 15.09.2018

Film „Wołyń” w czeskiej telewizji

W sobotę 8 września czescy telewidzowie mogli ujrzeć polski film „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Zapowiedzi przedfilmowe mówiły o burzliwej historii ludności na Wołyniu, o strachu i męczeństwie Polaków

Film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń” zaczyna być wyświetlany w europejskich telewizjach. Po premierze telewizyjnej na TVP 1 oraz TVP Polonia i nasi południowi sąsiedzi pokazali film telewidzom. „Wołyń” został wyświetlony w sobotę 8 września o 21:55 na programie ČT art (odpowiednik naszej TVP Kultura, ale z większym zasięgiem; w Czechach istnieją tylko dwa programy ogólne oraz trzy tematyczne) w wersji z napisami. Czas antenowy bardzo dobry, choć musimy zwrócić uwagę, że Czesi zaczynają, ale też kończą dzień wcześniej.

Już sama zapowiedź jest interesująca i szokująca dla telewidza czeskiego, ale i polskiego. Główny hasłem reklam było: „Láska, genocida a ideologie. Polské historické drama z období druhé světové války”. Tłumaczenie polskie jest proste: „Miłość, ludobójstwo i ideologia. Polski dramat historyczny z okresu drugiej wojny światowej”. Musimy tutaj podkreślić słowo „LUDOBÓJSTWO”, a także historyczny. Czeska Telewizja nie miała problemów z podkreśleniem prawdziwości wydarzeń na Wołyniu w latach 1941-44 oraz z ich klasyfikacją. Słowo „ludobójstwo” pojawiało się zawsze i wszędzie. Nie było miejsca na dwuznaczności typu „zbrodnia” czy „zajścia”. Męczeństwo uwypuklone do granic możliwości. Mocne kino, mocne wydarzenia i ofiar liczone w liczbie ponad stu tysięcy nie były zawoalone. W takim duchu czeski państwowy nadawca zapowiadał film o zbrodniach banderowców, UPA, OUN, bo takie określania padały przed film, na „polskich cywilach”, co też było podkreślane.

Często też dodawano, że zbrodnia odbyła się również na innych narodowościach. Musimy mieć tutaj na myśli Czechów (np. zbrodnia w Malinie). Obserwując czeskie życie społeczne zauważamy temat ukraińskich zbrodni (zob. książkę „Historyczny dramat wołyńskich Czechów” na stronie „Studio Wschód”). Paradoksalnie pokazywany w prostych słowach, gdzie zbrodnia jest zbrodnią, ludobójstwo ludobójstwem i nikt nie usprawiedliwia OUN dążeniami do własnego państwa. Ciekawym jest, że w stosunku ilości przedwojennej ludności na Wołyniu, gdzie Czechów było o wiele mniej niż Polaków, to w Pradze mówi się o wiele więcej o tym, niż w Warszawie. Można odnieść wrażenie, że Czesi chcą słuchać opowieści ludzi z Wołynia, tzw. wołyńskich Czechów, a u nas często świadków się zagłusza. W pewnej mierze historia Zosi Głowackiej było dla wielu Czechów własną historią rodaków, dziadków czy wujka i cioci.

Film „Wołyń” jest kolejnym polskim dziełem, które znajduje szerokie grono odbiorców wśród czeskich widzów. Po dużych sukcesach „Ogniem i mieczem” oraz „Quo vadis”, a także, choć mniejszym, co jest raczej spowodowane tematem, „Katynia” film Smarzowskiego znów kandyduje do grona filmów ważnych, lecz trudnych. Raczej nie możemy spodziewać się odbiór filmu w sposób podobny do trylogii Hoffmanna czy „Seksmisji” Machulskiego, po które Czesi często sięgają. „Wołyń” ma szanse na bycie pamiętaną lekcją historii, po które Czesi będą sięgać jako historię w kadrach. Co ciekawe jako taki bardziej wpisuje się kanon czeskiego kina historycznego, która raczej jest tragiczne w swym wyrazie niż wesołe i pełne zawadiackiej akcji.

Galeria zdjęć

Newsletter

zapisując się do naszego newslettera na bieżąco będziemy informować Cię o nowych artykułach, aktualnościach oraz akcjach organizowanych przez Studio Wschód
[FM_form id="1"]


kod