Wydarzenia Obraz  newsa 4482 Dodano 28.07.2016

Wolontariusze w Białokrynicy i Podhajcach. Kolejne cmentarze uratowane od zapomnienia

Około godziny dziewiętnastej, dnia 2 lipca 2016 roku reprezentacja Liceum Ogólnokształcącego nr XVII im. Agnieszki Osieckiej we Wrocławiu rozpoczęła swój udział w siódmej wakacyjnej edycji akcji ,,Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” zorganizowanej przez ,,Studio Wschód” oraz Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Nieliczna, bowiem zaledwie sześcioosobowa grupa wolontariuszy pod opieką pani Anety Popiołek, przygotowywała się na odkrywanie przeszłości, innej kultury oraz miejsc spoczynku współrodaków.

Byliśmy ciekawi przyjęcia, bo wiele słyszeliśmy o źle pojętym nacjonalizmie oraz wrogości do Polaków, ale także o naturalnej gościnności i dobroci aktualnych gospodarzy owych terenów. Naszą wyobraźnią wstrząsały także doniesienia o zastoju cywilizacyjnym i biedzie.

Przebyliśmy osiemset kilometrów do celu, w ciągu około dwudziestu godzin, z czego co najmniej pięć strawiły przerwy oraz przejście graniczne. Nasza baza, czyli miasto Podhajce, miejsce dwukrotnej bitwy między siłami Rzeczpospolitej a tureckimi i tatarskimi łupieżcami, wywarło na nas niemiłe pierwsze wrażenie. Spaliśmy w dwóch niewielkich domach, należących do zaprzyjaźnionych rodzin. Warunki były zaskakująco pozytywne, niestety kuchnia gospodarzy i bardzo skromne posiłki pozostawiały wiele do życzenia, aczkolwiek nikt się głośno nie skarżył.

Ów pierwszy dzień spędziliśmy na relaksie po stresującej podróży i eksploracji miasta. Po niezatartych, złych, pierwszych wrażeniach naszą wiarę w tamtą ziemię zbudowali przyjaźni mieszkańcy zagadujący, usłyszawszy nasz język. W Podhajcach znajduje się stary polsko-ukraiński cmentarz (jedno z docelowych miejsc pracy), jeszcze starszy cmentarz żydowski, obecnie wykorzystywany jako pastwisko krów, imponująca cerkiew greckokatolicka oraz zrujnowana synagoga i kościół, w którym ongiś pokój z Tatarami podpisał sam hetman Jan Sobieski. Na miejscu dawnego zamku stanęła fabryka. Po murach miejskich nie znaleźliśmy nawet śladu. Niestety wraz z migracją młodych do molochicznych metropolii oraz za granicę, coraz pewniej można powiedzieć, że czasy świetności owe miasto ma dawno za sobą. Poruszeni i zmęczeni poszliśmy spać.

Następnego dnia udaliśmy się do pobliskiej wsi Białokrynica, gdzie oczekiwała nas polska, zaniedbana nekropolia i mnóstwo pracy. Rozkład ekonomiczny i zastraszającą biedę spotkaliśmy tak naprawdę dopiero tam. Cmentarz, częściowo restaurowany rok wcześniej przez zeszłoroczną akcję, skrywał się w nieprzebytych chaszczach. Fortunnie złożyło się, że przez pierwsze dwa dni pomagał nam pochodzący z Białokrynicy Polak, pan Michał, który udostępnił nam wiele pożytecznych narzędzi na czele z kosą i widłami. Poza pomocą pan Michał podzielił się z nami ciekawymi  opowieściami i ujawnił część swej zdumiewającej wiedzy historyka-amatora. Kolejny dzień wyglądał bardzo podobnie. Po południu we wtorek udaliśmy się do miasta Trembowla, gdzie zobaczyliśmy średniej wielkości miasto oraz ruiny polskiej fortecy. Tuż obok ruin znajduje się pomnik Zofii Chrzanowskiej z inskrypcją w języku polskim: ,,Zofii Chrzanowskiej i bohaterom obrony miasta Trembowli w 1675 roku”.

Także kolejny dzień spędziliśmy na pracy na cmentarzu w Białokrynicy, tym razem bez pana Michała, niestety nie mieliśmy tyle samo energii co w dniach poprzednich. Nasze popołudniowe plany wizyty Buczacza, miasta chronionego niegdyś przez zrujnowany dziś zamek, oraz miejsca podpisania niesławnego traktatu, przez który traciliśmy między innymi Kamieniec Podolski, pokrzyżował deszcz i nagłe ochłodzenie.

Na piąty dzień naszego pobytu na Ukrainie (czwartek) przypadało święto, toteż zamiast pracować udaliśmy się do Lwowa. Popołudniem zwiedzaliśmy słynny Cmentarz Łyczakowski, gdzie pochowano m.in. Marię Konopnicką oraz matematyka Stefana Banacha. Tu także spoczywają Orlęta Lwowskie – polscy żołnierze walczących o niepodległość po pierwszej wojnie światowej. Ciężko się nie wzruszyć na widok tysięcy krzyży, pod którymi spoczywają nierzadko młodsi od nas straceńcy.

Kolejny dzień (to jest piątek) upłynął nam na porządkowaniu nielicznych polskich grobów na cmentarzu w Podhajcach. Po południu tego dnia mieliśmy przyjemność rozdawać w Białokrynicy, przywiezione przez nas z Polski artykuły spożywcze – skromne podarki dla pozostających na kresach rodaków. Garstka pamiętających czasy II Rzeczpospolitej Polek wciąż żyje tam, często w bardzo kiepskich warunkach.

Sobota zaskoczyła nas intensywnym deszczem. To pozbawiło nas szans na dalszą pracę na cmentarzu. W zastępstwie oddaliśmy się regeneracji sił i objęciom Morfeusza. Dzień nie był wszakże zupełnie stracony, bowiem późnym południem kontynuowaliśmy spotkania z rodakami z Białokrynicy i rozdawanie darów.

Niedziela upłynęła nam pod znakiem podróży po pagórkowatej równinie w kierunku stolicy województwa, czyli Tarnopola oraz położonego niewiele dalej sławnego pomnika polskiego heroizmu, obrosłego za sprawą Sienkiewicza legendą: Zbaraża. Nasza wizyta zbiegła się akurat z rocznicą początku oblężenia twierdzy przez Kozaków i Tatarów. Niewielki zamek zachował się niemal nienaruszony. Niestety w urządzonym tamże muzeum nie ma napomknięcia o polskiej przeszłości owego miejsca.

Popołudnie uprzyjemniła nam wizyta w handlowej części Tarnopola. Wieczorem wpadliśmy jeszcze na chwilę do Białokrynicy pożegnać się z zapoznanymi tamże ludźmi.

W poniedziałek rano pożegnaliśmy naszych cudownych gospodarzy i po śniadaniu bez zwłoki wyruszyliśmy w drogę do domu. Wszyscy czuliśmy, że chcemy być w Polsce jak najszybciej, bo chociaż Ukraina bardzo się nam podobała byliśmy niezwykle znużeni, jednakże to nie przeszkodziło nam zatrzymać się na godzinę w Rohatyniu, sławnym mieście, gdzie widzieliśmy kilka kościołów i zaopatrzyliśmy się w zapasy na dalszą drogę. Wkrótce ruszyliśmy w dalszą drogę. Granica pozbawiła nas kilku kolejnych godzin, ale po jej przekroczeniu popędziliśmy niczym pociski z dział do rodzinnego Wrocławia i około północy dotarliśmy do oczekujących nas rodziców.

Wyprawa na Kresy na zawsze pozostanie w mojej pamięci, wszyscy przeżyliśmy tam niezwykłe przygody i, zapewne, będziemy ją mile wspominać. Osobiście dodam jeszcze, że w miejscach, w których byliśmy czuć taką głęboką Polskość, podobnego uczucia nie odczułem nigdy na Dolnym Śląsku. Jest to Polskość ukryta pod dopiero wykuwanym obliczem, młodego w końcu, narodu ukraińskiego, ale wyczuwalna daleko bardziej niż na ,,ziemiach odzyskanych”. Być może ulegam jedynie subiektywnym zmyślonym wrażeniom, ale myślę, że Ukraińcy będą potrzebowali jeszcze dużo determinacji i czasu by zabić i zdusić zupełnie ducha Polski unoszącego się nad tamtymi ziemiami.

Janek Polański,

uczeń Liceum Ogólnokształcącego nr XVII im. Agnieszki Osieckiej we Wrocławiu

Białokrynica:

Maria Mała_akcja 2016_Białokrynica_20160706_122249

Maria Gil _akcja 2016_Białokrynica 20160706_132308

DSCF7240_Halkowicz Eugenia 1935

DSCF7230_Woloszyn Stanisława 1939

DSCF7226_Sulatycka Janina 1933

DSCF7218_Stulkowska Anna 1927

DSCF7211_Stojak Mieczysława 1936

DSCF7189_Jurkow Franciszka_1945

DSCF7170_Jurkow Salomea 1930

DSCF7166_Samborska Stanisława 1934

DSCF7162_Bilan Stefania 1926

DSCF7153_Kozowyk Stanisława 1945

Białokrynica_DSCF6998

Białokrynica_DSCF6912

Białkrynica _DSCF7204

Antoni Wiernik_akcja 2016_Białokrynica_20160706_132130

Podhajce:

Podhajce_DSCF7144

Podhajce_DSCF7141

Podhajce_DSCF7125

Podhajce_ bulwar Mickiewicza_20160709_140411

W lipcu, w ramach wielkiej społecznej akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia„, nasi wolontariusze uporządkowali 111 cmentarzy na Kresach. Na portalu studiowschod.pl regularnie będą ukazywać się materiały z prac na polskich nekropoliach.

Galeria zdjęć

Newsletter

zapisując się do naszego newslettera na bieżąco będziemy informować Cię o nowych artykułach, aktualnościach oraz akcjach organizowanych przez Studio Wschód
[FM_form id="1"]


kod