Aktualności Fundacji Studio Wschód Obraz  newsa 1102 Dodano 07.02.2016

Czym są Kresy?

Czy zastanawialiście się Państwo kiedyś, czym są „Kresy”? Co słowo „Kresy” znaczy? W wielu artykułach czy wypowiedziach, słowo to jest nadużywane lub używane niepoprawnie. Nagminnie z wypowiedzi wynika, że Polska Kresami stoi, lecz czy jest to prawda?

Oczywiście, potocznie w mowie ten wyraz może być używany wielorako i odmieniany przez wszystkich przypadki, lecz w tekstach oficjalnych lub w niektórych kontekstach jest używany błędnie i o takich sytuacja będzie mowa.

Zacznij od terminu „Kresy”. Według osób dzisiejszych „Kresy Wschodnie” to ziemie polskie za wschodnią granicą, nie inaczej było przed wojną, lecz też punkt ciężkości był inny. Dziś jest nim Polska między Odrą a Bugiem, wtedy zaś Polska między Wartą a Zbruczem.

Nasi pradziadkowie rozumieli pod słowem „Kresy Wschodnie” 300-600 tys. km kw. Kijów, Mińsk czy Kowno były miastami „kresowymi”. Było „centrum”, jakim jawiło się państwo polskie (389720 km kw.) oraz „Kresy Zachodnie”, czyli niemiecka część Pomorza i Śląska. Wszystko się plus-minus bilansowało. „Centrum” było pomiędzy dwiema szalami, wschodnią i zachodnią. W naszym, ludzi współczesnych, powszechnym rozumieniu, „Kresy Wschodnie” to 500-800 tys. km kw. Już nie tylko Mińsk czy Kijów, często dziś nie rozważa ich nikt w kategoriach kresowych, lecz też Wilno, Grodno czy Lwów. Co z resztą? Rzeczpospolita Polska to dziś 312 679 km kw. To obecnie jest „centrum”. Ono zajmuje też wszystkie lub prawie wszystkie terytoria określane przed wojną jako „Kresy Zachodnie”. I tu już widzimy sprzeczność: „Kresy Wschodnie” to więcej niż cała reszta. Cała nasza postawa narodowa chyli się ku wschodowi. Zaczynami z „centrum” robić „Kresy”

Często widzimy podkreślenie, że Wilno i Lwów to „centrum” naszej kultury, które leży na jakichś „Kresach Wschodnich”. No właśnie „centrum” na „Kresach”? W historii uznaje się, że nasz naród stoi czterema miastami: Krakowem, Warszawą, Lwowem i Wilnem. Są one centrum krwiobiegu naszego narodu. Przed wojną wszystkie stanowiły „centrum”, a dziś dwa z nich to „Kresy”. Sytuację tę można porównać do płuc: jedno to Kraków i Warszawa, a drugie Lwów i Wilno. Każdy człowiek może żyć z jednym, lecz ta sytuacja nie jest normalna i jego możliwości fizyczne nie są już takie same. Dzisiejsze myślenie jest zgoła inne, często przypomina nam porównanie Wilna i Lwowa do jakiegoś „wyrostka robaczkowego”, który można łatwo i bez powikłań wyciąć.

Czy takie myślenie nie usprawiedliwia kogoś? Otóż tak, usprawiedliwia chociażby Rosjan. W naszym potocznym mniemaniu Rosjanie zabrali nam między 1772 a 1795 tylko jakieś „ziemie kresowe”. To, że było to 462 z 733 tys. km kw. jest już przecież inną sprawą. To, że były to miasta, bez których nie ma kultury polskiej jest przecież niezauważalne. Wilno, Mińsk, Grodno czy Kamieniec Podolski są jakimiś „kresowymi” gródkami.

Czy ktoś kiedykolwiek zauważył różnice w Polsce sienkiewiczowskiej? Właśnie nie! Polska z „Ogniem i Mieczem” czy „Pana Wołodyjowskiego” to ta sama, co w „Potopie”, a nie jakaś „kresowa”. Dla naszego wielkiego pisarza były „Kresy”, lecz zupełnie inne. Andrzej Kmicic był chorążym z „Kresów”, lecz owe „Kresy” to Orsza (dziś na dalekim wschodzie Białorusi).

My, jako Polacy, nie możemy zapomnieć o tym, że Mickiewicz nie był z owych „Kresów”, lecz z centrum Polski. „Kresy Wschodnie” mogą istnieć jako równowaga dla „Kresów Zachodnich, a pomiędzy musi być „centrum”. „Kresy” nie muszą być poza granicami. Jeżeli tak myślimy, to możemy wysnuć cudną teorię o XVII-wiecznych „Kresach Wschodnich”, o Moskwie. Polski naród na przestrzeni wieków stworzył zwarte terytorium kultury polskiej, które niezależnie od przebiegu granic miało swoje „Kresy”. Ich pojęcie prowadzi do zatracenia więzi pokoleniowej. Pojęcia „Kresów” u Polaków z XVIII wieku i Polaków przedwojennych jest w dużej mierze zbieżne. Nasze i naszych pradziadków już nie. „Pradziadku, urodziłeś się we Lwowie” – spytał wnuczek. „Tak” – odpowiedział pradziadek. „Czy wiesz, że to „Kresy”?” – pradziadek już nic nie odpowiedział, tylko popatrzył ze zdumieniem.

Zachęcam do zastanowienia się nad terminologią w różnych sytuacjach, choć nie ukrywam, że Lwów i Wilno jako „Kresy Wschodnie” wrosło w nasze rozumienie, lecz to potoczne. Przypominam również, że „Kresy” to coś dalekiego od centrum, a Lwów i Wilno są komorami polskiego serca. Nie możemy pogłębiać noża, który został wbity w nie, lecz powoli i umiejętnie go wyciągnąć, a potem wyleczyć zbolałe serce. Nasza akcja czyni to codziennie.

Wspomóż naszą akcję i uratuj kresowe dziedzictwo

Autor: Paweł Szafrański

Newsletter

zapisując się do naszego newslettera na bieżąco będziemy informować Cię o nowych artykułach, aktualnościach oraz akcjach organizowanych przez Studio Wschód
[FM_form id="1"]