Wydarzenia Obraz  newsa 20666 Dodano 10.01.2022

Maksymilian Maria Kolbe – męczennik, który dobrowolnie oddał życie za bliźniego

29 lipca 1941 roku miał miejsce apel w niemieckim KL Auschwitz, podczas którego zastępca komendanta obozu miał wytypować dziesięciu więźniów i skazać ich na śmierć głodową. Był to odwet za ucieczkę jednego z osadzonych oraz swego rodzaju przestroga dla innych więźniów, by nie podejmowali się więcej takich prób. Do prowadzącego apel Karla Fritzscha zgłosił się dobrowolnie więzień numer 16670, który zdecydował się oddać życie za współwięźnia. Ochotnik ten nazywał się Maksymilian Maria Kolbe.

Urodzony 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli otrzymał od rodziców imię Rajmund. Jego rodzice, Juliusz Kolbe i Marianna z domu Dąbrowska, pochodzili z rodzin trudniących się tkactwem. Późniejszy ojciec Maksymilian miał czworo braci, a jego rodzina charakteryzowała się niezwykłą pobożnością, która bez wątpienia miała ogromne znaczenie dla jego późniejszej drogi życiowej. Ze względu na trudności finansowe rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania. Na początku wychowywał się w Łodzi, a później w poszukiwaniu pracy rodzice przeprowadzili się do Pabianic, gdzie też nastąpił przełom w życiu młodego Rajmunda.

W 1907 roku uczestniczył w naukach misyjnych głoszonych przez lwowskich franciszkanów, którzy przybyli do jego rodzinnej miejscowości. Kazanie misyjne wygłoszone przez ojca Peregryna Haczelę zrobiło tak ogromne wrażenie na Rajmundzie, że zdecydował się na wybór życia konsekrowanego. Wraz z bratem Franciszkiem postanowili dołączyć do zakonników. W tym samym roku rozpoczął naukę w seminarium franciszkanów we Lwowie, a w 1910 rozpoczynając nowicjat przyjął imię Maksymilian.

Wkrótce podjął studia teologiczno-filozoficzne w Krakowie, a następnie kontynuował je w Rzymie, gdzie uzyskał dwa doktoraty. W 1915 roku został doktorem filozofii na Uniwersytecie Gregoriańskim, a w 1919 roku uzyskał tytuł doktora teologii na Kolegium Serafickim. 28 kwietnia 1918 roku przyjął święcenia kapłańskie, a 1 listopada 1918 roku złożył śluby wieczyste, w trakcie których przyjął drugie imię Maria. Podczas pobytu w Rzymie wspólnie z kilkoma współbraćmi założył organizację misyjną o nazwie Rycerstwo Niepokalanej.

Maksymilian Maria Kolbe powrócił do Polski 28 lipca 1919 roku. Rozpoczął nauczanie w seminarium duchownym w Krakowie, ale ze względu na problemy zdrowotne przerwał pracę na uczelni. Nie zrażając się przeciwnościami losu, zajął się działalnością duszpasterską i wydawniczą, dzięki czemu krzewił idee Rycerstwa Niepokalanej. Od 1922 roku wydawał periodyk „Rycerz Niepokalanej”, a w 1927 roku założył w podwarszawskim Teresinie klasztor Niepokalanów. Tam też przeniosła się redakcja i wydawnictwo miesięcznika. Z czasem działalność wydawnicza przynosiła coraz większe owoce i obok czasopisma „Rycerz Niepokalanej”, pojawiały się też publikacje książkowe. Ojciec Maksymilian stawiał sobie niezwykle ambitne cele  i nie poprzestał na sukcesach krajowych. Postanowił wyruszyć ze swoim przekazem w świat.

W 1930 roku Maksymilian wyruszył do Japonii, gdzie planował rozpocząć działalność misyjną. Do Kraju Kwitnącej Wiśni przybył z czterema zakonnikami, którzy mieli go wspomóc w niezwykle ambitnych planach założenia nowego Niepokalanowa i wydawania kolejnych nakładów „Rycerza Niepokalanej”. W 1931 roku na peryferiach Nagasaki powstał klasztor franciszkański nazywany Ogrodem Niepokalanej. Japoński odpowiedniki niepokalanowskiego czasopisma osiągnął nakład 50 tysięcy egzemplarzy. Działalność misyjno-wydawnicza polskich franciszkanów doprowadziła do licznych chrztów, nawróceń i powołań zakonnych.

W 1936 roku otrzymał polecenie powrócenia do Polski, gdzie miał ponownie zostać przełożonym klasztoru w Niepokalanowie oraz dyrektorem tamtejszego wydawnictwa. Ośrodek zakonny rozwijał się prężnie i uchodził za największy na świecie. W 1939 roku mieszkało w nim około 760 zakonników, a infrastruktura klasztorna i dokonania braciszków były zachwycające. W Niepokalanowie, oprócz świetnie działającego wydawnictwa, funkcjonowała też elektrownia, ochotnicza straż pożarna  i ogród warzywny. Dążono do samowystarczalności i z tego powodu część braci wyspecjalizowało się w rozmaitych dziedzinach – od krawiectwa i fryzjerstwa, aż po nauki medyczne. Ojciec Kolbe miał ambitne plany i szykował nowe inicjatywy. Planował wybudowanie lotniska, chciał rozpocząć działalność apostolską w oparciu o audycje radiowe oraz, co ciekawe, interesowała go także telewizja. Niestety wszelkie plany zderzyły się z brutalną rzeczywistością, którą okazał się wybuch drugiej wojny światowej.

We wrześniu 1939 roku pierwszy raz został aresztowany przez Niemców. Trafił do obozu przejściowego w Amtitz, gdzie przetrzymywano go do grudnia. W tym czasie klasztor został splądrowany przez okupantów. Niezłomna postawa ojca Maksymiliana sprawiła, że nie poddał się i rozpoczął próby wznowienia przedwojennej działalności wydawniczej. Udało mu się wydać ledwie jeden numer czasopisma, który ukazał się na przełomie 1940 i 1941 roku, a już ponownie naraził się hitlerowskim najeźdźcom. Bramy klasztorne były otworzone dla uciekinierów, osób schorowanych i rannych, dla chrześcijan i żydów. Niestety 17 lutego 1941 roku został aresztowany przez gestapo, przez które był więziony i przesłuchiwany na Pawiaku. Stamtąd został odesłany do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie trafił 28 maja 1941 roku.

Maksymilian Maria Kolbe otrzymał numer obozowy 16670 i został przydzielony do brygady zajmującej się wyrębem drzew. Wyniszczająca praca fizyczna nie odebrała mu pogody ducha i nie złamała jego wewnętrznej siły. W czasie nieco ponad dwumiesięcznego pobytu w obozie zagłady wyraźnie zaznaczył swoją obecność. Dodawał otuchy więźniom, wlewał w ich serca nadzieję, co pomogło wielu z nich zachować wiarę i odrzucić lęk przed śmiercią. Potajemnie sprawował posługę kapłańską dla współwięźniów i udzielał im sakramentów. Po cichu odprawiał msze święte, podczas których głosił kazania mające na celu wzmocnić wolę życia i przetrwania.

Pod koniec lipca 1941 roku doszło do ucieczki jednego z więźniów. Karl Fritzsch, zastępca komendanta obozu, przeprowadził 29 lipca apel, na którym wytypował dziesięciu więźniów mających ponieść śmierć głodową. Była to okrutna kara i przestroga mająca zniechęcić potencjalnych uciekinierów. Jednym z wybranych więźniów okazał się Franciszek Gajowniczek, który rozpaczał nad swoim losem i krzyczał, że ma żonę i dzieci. Wówczas z szeregu wystąpił ojciec Maksymilian, który zaproponował prowadzącemu apel, że chce oddać życie za tego mężczyznę. Ten gest wywołał niemałe poruszenie wśród strażników, a w szczególności zaskoczył samego Fritzscha, który słynął z okrucieństwa. Ten przystał na propozycję franciszkanina i zgodził się na wymianę. Po zakończonym apelu skazańcy zostali skierowani do piwnicy w bloku 11, gdzie mieścił się bunkier głodowy.

Mimo faktu, że był wycieńczony i schorowany, ojciec Kolbe wytrwał w bunkrze ponad dwa tygodnie. Nawet wtedy wykazał się niezłomnym charakterem, gdyż wedle relacji świadków, którym udało się przetrwać Auschwitz, słyszane były modlitwy i pieśni dochodzące z bloku 11. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 roku, dobito go zastrzykiem trucizny z fenolu, a następnego dnia jego ciało zostało skremowane. Ocalony heroicznym gestem Franciszek Gajowniczek został przeniesiony w 1944 roku do obozu Sachsenhausen, który wyzwoliły wojska amerykańskie. Zmarł 13 marca 1995 roku dożywając sędziwego wieku. Został pochowany na cmentarzu zakonnym w Niepokalanowie.

Ojciec Maksymilian Maria Kolbe to przykład niezłomnego charakteru i prawdziwego przywiązania do najwyższych wartości. Swoim poświęceniem i dobrowolnym oddaniem życia wykazał się ogromną miłością do bliźniego. W 1971 roku został beatyfikowany przez papieża Pawła VI, a w 1982 roku kanonizowany przez papieża Jana Pawła II. Został też pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari.

Zobacz również:

Galeria zdjęć

Newsletter

zapisując się do naszego newslettera na bieżąco będziemy informować Cię o nowych artykułach, aktualnościach oraz akcjach organizowanych przez Studio Wschód
[FM_form id="1"]


kod